W przeddzień wyjazdu
08 kwietnia 2019, 17:42
Wyglądam przez okno. Jest pięknie- wiosna rozkwita białymi i różowymi, drobnymi kwiatami na bezlistnych jeszcze drzewach. Miasto pomrukuje silnikami samochodów. Ludzie, podążający do pracy wyglądają na zrelaksowanych i bardziej zadowolonych, niż jeszcze kilka zimnych tygodni temu. Ja również czuję się dużo lepiej. Uwielbiam tę porę roku. Zwykle wiosną odstawiam antydepresanty i wracam do nich dopiero późną jesienią. Ale nie w tym roku. Od jego początku wydarzyło się tyle przykrych rzeczy w moim życiu... W tym roku nie zamierzam w ogóle odstawiać prochów. Potrzebuję tego wsparcia, przynajmniej póki nie pozbieram okruchów tego, co jeszcze w zeszłym roku było całkiem dobrym i satysfakcjonującym życiem.
Wyglądam przez otwarte okno. Chcę dobrze zapamiętać ten widok. Już do niego nie wrócę, dlatego próbuję utrwalić w myślach każdy szczegół.
Jadę pozalatwiać ostatnie urzędowe sprawy. Domknąć wszystko przed wyjazdem, bo nawet nie mam pewności, czy jeszcze kiedyś wrócę. Nie myślę o tym teraz, nie planuję, nie mam oczekiwań. Nauczyłam się już ich nie miec. Z niespełnionych oczekiwań rodzi się rozczarowanie, a ja już nie mogę sobie na nie pozwolić. Już wystarczy. Teraz stawiam na akceptację rzeczywistości takiej, jaka jest.
W autobusie myślę o Michale. Dziś spędzimy ostatnią noc razem. Jaka będzie? Czy damy się porwać namiętności, czy będę się wiła z rozkoszy, w seksualnym uniesieniu? A może zaśniemy zmęczeni? Czy, swoim zwyczajem, oprę swoje pośladki o jego krocze, a on oplecie mnie ramieniem? I o czym będę śniła tej ostatniej nocy tutaj? Niedługo się o tym przekonam. Tymczasem autobus zatrzymuje się w centrum miasta. Drzwi otwierają się, a ja wychodzę wprost na zalany ciepłym słońcem przystanek.
Twoja.... Li
Dodaj komentarz